Piłkarze Korony Jadów udowodnili, że nie przypadkowo napędzili ostatnio stracha zawodników GKP II Targówek. W ostatnim meczu jesieni ambitnie walczyli z WKS-em o punkty, a ostatecznie po bramce Piotra Żakieta górą byli rząśniczanie.
Mecze Korony z WKS-em mają swoją długą historię i zawsze były ciekawymi meczami. Choć w ostatnich kilku meczach zdecydowanie wygrywał zespół z Rząśnika, trener Zalewski ostrzegała swoich zawodników przed lekceważeniem rywala. Jak pokazały boiskowe wydarzenie, jego uwagi okazały się słuszne.
W pierwszych minutach gry przewagę osiągnęli goście. Pierwszą szansę miał Grzegorz Abramczyk, ale z trudnej pozycji nie zdołał oddać mocnego strzału głową. Następnie dwie dobre okazje miał Adam Borek. Za pierwszym razem uderzył zza lekko i w środek bramki, w drugiej sytuacji po minięciu bramkarza za długo zwlekał z oddaniem strzału i jego uderzenie zostało zablokowane przez obrońców. Po około 20 minutach gra się wyrównała a swoje okazje zaczęli stwarzać także zawodnicy gospodarzy. W 27 minucie mogło być jednak 1:0 dla WKS-u, ale po głębokim dośrodkowaniu Łukasza Zalewskiego piłka zatrzymała się na słupku. Najlepszą mieli miejscowi mieli w 31 minucie. Po błędzie gości w środkowej strefie boiska napastnik Korony ruszył na bramkę Rogulskiego, ale za daleko wypuścił sobie piłkę i bramkarz WKS-u zdołał ją zbić do boku, ale tam ponownie trafiła pod nogi zawodnika z Jadowa który uderzył jednak w to miejsce, w którym swojego kolegę asekurował Bobowski. Niewykorzystana okazja szybko się na gospodarzach zemściła. Po akcji lewą stroną boiska Abramczyk wyłożył piłkę na 10 metr do Piotr Żakieta, a ten ze stoicki spokojem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Chwilę potem w identyczny sposób do strzelca gola powinien dograć Zalewski, ale źle trafił w piłkę i ta trafiła w ręce bramkarza. W pierwszej części gry mieliśmy także kilka świetnych szarż Łukasz Golianka, a także próby uderzeń z dystansu Mariusza Dziczka, ale bez efektów bramkowych.
Po zmianie stron wydawało się, że goście będą chcieli szybko zdobyć kolejnego gola, aby spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenie. Rzeczywistość zweryfikowała te plany, a rząśniczanie musieli momentami rozpaczliwie bronić się przed atakami miejscowych. Co prawda Korona grała dość chaotycznie, ale stwarzała sobie okazje do wyrównania. Pierwsze okazje w drugiej części gry miał jednak WKS. Najpierw po podaniu Żakieta uderzał Abramczyk, ale jego uderzenie przeniósł ponad poprzeczką bramkarz z Jadowa. Kolejną okazje miał ponownie kapitan rząśniczan, ale zamiast uderzać w dogodnej sytuacji próbował jeszcze dogrywać do Pawła Osowieckiego, a ten nie zdołał sięgnąć piłkę. Ostatnie pół godziny gry było bardzo słabe w wykonaniu przyjezdnych, którzy mieli problem z utrzymaniem się przy piłce. Gospodarze zwietrzyli swoją szansę i zaczęli coraz odważniej atakować. Kilka razy dobrze interweniował Rogulski, w kilku innych przypadkach ofiarnością wykazywali się defensorzy WKS-u. W końcówce gra się zaostrzyła, sędzia pokazał kilka żółtych kartek, a także jedną czerwoną dla zawodnika gospodarzy, który w nieparlamentarnych słowach skomentował decyzje arbitra. Gościom udało się dowieźć skromną przewagę do ostatniego gwizdka sędziego i zdobyć komplet punktów. Po raz 7 w obecnym sezonie ligowym WKS zakończył mecz bez straty gola i z tylko 7 straconymi golami może się pochwalić najlepszą jesienią defensywą w lidze.
Korona Jadów-WKS Rząśnik 0:1 (0:1)
P.Żakiet 34
WKS:Ł.Rogulski-D.Zalewski,P.Bobowski,Ł.Zalewski,Ł.Golianek-P.Osowiecki(90-Ł.Abramczyk),Ł.Gałązka,M.Dziczek,A.Borek(90-D.Modzelan)-P.Żakiet(86-B.Szurawski),G.Abramczyk