Po zaciętym meczu w starciu z Dębem Wieliszew padł sprawiedliwy remis. Rząśniczanie nie pierwszy raz w tym sezonie stracili kuriozalną bramkę.
W drużynie gospodarzy nie zabrakło tym razem nikogo z podstawowych zawodników i trener Zalewski miał komfort wyboru przy ustalaniu podstawowego składu. Wybrana przez niego jedenastka rozegrała dobre pierwsze 45 minut, po których wynik był remisowy, a obie drużyny zdobyły po jednym golu, przy wydatnej pomocy zawodników rywala. Zarówno WKS, jak i goście z Wieliszewa stwarzali sytuacje głównie po stałych fragmentach gry. Ze strony miejscowych groźnie uderzał Andrzej Akier, ale bramkarz rywala był na posterunku. Goście także wykorzystywali każdy rzut wolny, nawet z własnej połowy boiska, na zagrania piłki w pole karne rząśniczan. Gospodarze nieco lepiej wyglądali w akcjach z kontry, gdzie kilka razy szarżami prawą stroną boiska popisywał się Paweł Osowiecki. Gola jednak pierwsi zdobyli goście, a w rzeczywistości gospodarze sami strzelili sobie gola. W 24 minucie Piotr Kulesza zagrał piłkę do Roberta Gałązki, bramkarz WKS-u próbował wybić piłkę jak najdalej od własnej bramki, ale zrobiło to tak niefortunnie, że trafił w Łukasza Zalewskiego. Golkiper miejscowych nie dał rady dogonić piłki,która zdaniem sędziego bocznego przekroczyła całym obwodem linię bramkową i w tek niezwykłych okolicznościach lider objął prowadzenie. Gospodarze jak najszybciej chcieli odrobić straty, ale narażali się na szybkie akcje z kontry w wykonaniu zespołu z Wieliszewa.Po jednej z nich zawodnik gości wychodził sam na sam z Gałązka, ale dał się dogonić obrońcom WKS-u,którzy zażegnali niebezpieczeństwo. W 37 minucie rząśniczanie zdobyli wyrównującą bramkę. Z rzutu wolnego mocną piłkę zagrał w pole karne Albert Ciemerych, a tam jeden z obrońców Dębu trącił jeszcze piłkę głową, czym uniemożliwił bramkarzowi skuteczną interwencje. Jeszcze przed przerwą mocny strzał Grzegorza Abramczyka trafił w słupek, ale wynik nie uległ już zmianie. W drugiej części gry mecz nadal był bardzo wyrównany, a w zaciętej grze obu zespołów zaczął się gubić sędzia, który popełniał coraz więcej błędów i wprowadzał nerwowa atmosferę na boisku. Dogodniejsze okazje do zdobycia drugiej bramki mieli zawodnicy z Wieliszewa, ale wynikało to bardziej z błędów gospodarzy niż ich dobrych akcji. Po jednym z takich zagrań Gałązka intuicyjnie odbił strzał z kilku metrów. Obie drużyny bały się jednak podjąć pełne ryzyko, zdając sobie sprawę z siły rywala. W grze rząśniczan za dużo jednak było długich piłek, które wygrywali w powietrzu stoperzy gości. Z czasem Dąb coraz bardziej szanował wynik remisowy, wiedząc jak trudno zdobywa się przyjezdnym drużynom punkty w Rząśniku. Gospodarze przycisnęli w ostatnim kwadransie gry, kiedy to trener Zalewski poprzestawiał nieco piłkarzy, przesuwając ich na boisku. Niestety żadna z prób Akiera i Łukasza Golianka nie przyniosła zwycięskiego gola. W doliczonym czasie gry bramkarz gości w dobrym stylu obronił strzał Grzegorza Abramczyka. Chwilę potem szarżujący w polu karnym Golianek został kopnięty przez rywala, ale sędzie podjął dziwną decyzję o rzucie sędziowskim. Po wznowieniu gry, arbiter niemal natychmiast zakończył mecz, a gracze obu ekip ruszyli do niego z pretensjami. Z pewnością to właśnie rozjemca był w meczu WKS--Dąb najsłabszym aktorem widowiska w Rząśniku. Sam mecz stał na niezłym jak na tę klasę rozgrywkową poziomie i zakończył się sprawiedliwym wynikiem.
WKS Rząśnik-Dąb Wieliszew 1:1 (1:1)
Gol dla WKS: A.Ciemerych 37
WKS:R.Gałązka-P.Osowiecki(60-Ł.Golianek),P.Kulesza,Ł.Zalewski,A.Ciemerych(75-P.Abramczyk)-D.Zalewski,Ł.Gałązka,B.Łaskarzewski,A.Akier-M.Dzicek(70-Z.Kałek),G.Abramczyk